Mam pewne hobby: kiedy czytam coś na angielskiej Wikipedii, od razu sprawdzam ten sam artykuł w wersji polskiej, by wybadać, czy i tym razem polscy wikipedyści popłynęli z fantazją i nikt tego nie zauważył.
Znów się tak stało, więc mam dla was dłuższy 🧵o sprawdzaniu źródeł.
Nie mówcie ludziom dziwiącym się konstrukcji łóżek w wiosce olimpijskiej, z czego są meble w większości domów.
Czego wyście się spodziewali? Litego, ręcznie rzeźbionego dębu i baldachimów?
Taka uprzejma rada dla ambasadora od człowieka, który mieszka w tym cyrku od urodzenia: Kiedy Bosak z Zandbergiem zgadzają się w jednej sprawie, to coś jest faktycznie na rzeczy, bo zgoda lewicy i prawicy w tym kraju zdarza się równie często co przelot komety Halleya.
Ambasador Izraela w Polsce: Skrajna prawica i lewica w Polsce atakują dziś Izrael po tragicznej śmierci w Strefie Gazy członków organizacji humanitarnej, w tym obywatela Polski. Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu RP, który stwierdził, że Izrael popełnia "zbrodnie wojenne" i
Ta cudowna inba o "kulturę napiwków" w USA przypomniała mi pewien epizod z mojego życia. 19 lat temu pracowałem w amerykańskiej knajpie (lokal już nie istnieje, Monroe Street NE w Waszyngtonie DC, dziś stoi tam dom kultury Edgewood Arts Center). Mały wątek 🧵
Jak człowiek ma 14 lat, wydaje się mu, że wszelkie problemy rozwiążą się same, jeśli da się ludziom wolność wyboru. Parę lat i parę przeczytanych książek później okazuje się, że bez nadzoru rzecz taka jak 'napiwek' staje się podstawą wynagrodzenia pracownika, "bo tak się utarło".
Jest pewna rzecz, która mnie wpienia od zawsze. No dobra, odkąd się o tym dowiedziałem, czyli mniej więcej od 25 lat.
Ta rzecz wydatnie wpływa na światopogląd (dosłownie) miliardów ludzi. Tym czymś jest odwzorowanie Merkatora, przez które macie skrzywiony obraz świata.
Są różne teorie spiskowe. Większość z nich to z definicji absurd poganiany absurdem, część wydaje się odrobinę wiarygodna na pierwszy rzut oka, a na niektóre nabiorą się nawet najtęższe głowy. Ja osobiście wierzę w jedną.
Teorię martwego internetu.
I wy też uwierzycie.
Długi🧵
Ponieważ tech brosi i inni bogole znów wynaleźli transport publiczny i są tym bardzo podnieceni, postanowiłem zrobić małe podsumowanie rzeczy, które zadziwiają technologicznych geniuszy, a które maluczcy znają od wieków.
Krótki wątek🧵
Niektórzy sądzą, że za chwilę AI pozbawi roboty wiele osób, w tym tłumaczy, bo przecież kąkuter potrafi przełożyć umowy pisane od sztancy i maile od nigeryjskich książąt.
Z tej okazji postanowiłem machnąć semi-cykliczny wątek pt. „Koszmary tłumaczy”. 🧵
Na pierwszy ogień: Płeć.
Tak narzekam, że robię 50 dokumentów o Hitlerze rocznie, ale tym razem trafiła mi się perła: dwuczęściowy francuski „After Hitler”. Pokolorowane, mało znane materiały archiwalne, zero owijania w bawełnę. Mistrzowski opis tego, co działo się w Niemczech po wojnie. Kilka cytatów:
Bo dosłownie cały świat spiął dupę i wprowadzono regulacje, by dziurę ozonową załatać.
Dziura ozonowa to jest właśnie jeden z najlepszych przykładów, że da się coś zrobić, jeśli nie trzeba się użerać z ułomami.
Naćwikany mecenas - miarka się przebrała, czas wziąć się za wariatów za kierownicą!
Peretti - miarka się przebrała, czas wziąć się za wariatów za kierownicą!
Spalona rodzina na A1 - miarka się przebrała, czas wziąć się za wariatów za kierownicą!
Zabity 12-latek - miarka...
To ja przypomnę, że wojny wygrywa się logistyką.
Podczas IIWŚ Amerykanie byli w stanie serwować lody śmietankowe żołnierzom na Pacyfiku, gdy Japończycy musieli zadowolić się dwoma ziarnami ryżu dziennie. I do dziś Stany jako jedyne mają ten system dopracowany do perfekcji.
Ta armia niedługo zmiecie upadający Zachód i cały ten badziewny "wolny świat". Cywilizacje i imperia dynamiczne wymiatają te dekadenckie. To jest jedynie prawo historii.
Najlepszą kampanię marketingową dla Hiluxa i tak robią partyzanci, bojownicy i terroryści wszelkiej maści - setki wojen domowych wygrano dzięki Toyotom łatanym od 30 lat. Tysiące mudżahedinów nie mogą się mylić.
Jeśli dopiero się budzicie i już macie gorszy dzień, oto poranne podsumowanie aferki Szmaragdowy Elon kontra Święty Wiking* na poprawę humoru. Kalendarium wydarzeń poniżej:
🧵
*(z tym świętym nie przesadzam, dojdziemy do tego)
@leniwalewaczka
W wielkim skrócie - wina oświecenia. Jaskrawe kolory i makijaże u mężczyzn były kojarzone z arystokracją i próżnością, a bogole stali się passe, więc faceci przeszli na szarobure barwy i tak samo skrojone ciuchy.
Ma to nawet swoją nazwę:
Pamiętacie, kiedy ostatnim razem musieliście odręcznie napisać więcej niż pół kartki A4 przy jakiejkolwiek okazji?
Ja też nie. To jest kolejne gadu gadu stary dziadu w wykonaniu ludzi oburzonych, że młodzież nie umie obsłużyć telefonu z tarczą.
Przy okazji, mały 🧵o kursywie.
@kamborek
Nie ma się co dziwić. Jak wiadomo, do grania należy podchodzić poważnie i oddawać swemu hobby należny szacunek także strojem. Prawdziwy mężczyzna gra tylko tak:
Ej, tak a propos straszonka casus belli bo ruski ambasador dostał farbą po ryju...
Pamiętacie, jak Rosja wypowiedziała wojnę Turcji, gdy turecki policjant zastrzelił sowieckiego ambasadora w ramach zemsty za zbrodnie w Syrii?
Ja też nie.
Uwaga, boomer mode:
Ludzie, kurwa, to jest egzamin dojrzałości. DOJ-RZA-ŁOŚ-CI.
Jak wy chcecie być dojrzali, jak japy nie umiecie otworzyć do innych w warunkach kontrolowanych i macie tam ograniczoną liczbę tematów do dyskusji?
No bądźmy poważni.
@FilipPatek1
Niesamowite. Ostatnio słyszałem też o innowacyjnej metodzie płacenia w sklepach przy pomocy wzorzystych papierków, którą jej pomysłodawca nazwał "cash payment". Ciekawe, czy się przyjmie.
Dodam tylko, w ramach ciekawostki, że urząd imigracyjny nie był ogarnięty i do dziś w moim SSN (noszę w portfelu, na pamiątkę) widnieje Kukasz zamiast Łukasz, co oczywiście nie współgrało z danymi w paszporcie. I wykluczało dalsze poszukiwania pracy. Land of the free, po chuju.
Polacy, gdy któraś marginalizowana grupa cieszy się, że dostała reprezentację w jakimś medium:
„Ej, wy tam, tacy owacy, nie przesadzacie troszeczkę?”
Polacy, gdy ktokolwiek powie o nich choć jedno dobre słowo:
„SENPAI NOTICED ME POLAND STRONK KUUUUURWAAAAA SZOPEN ARMIA KRAJOWA”
@lilybolub
Połączenie butów w chałupie i amerykańskiej miłości do wykładzin wciągających piach i psie gówna z podwórka jak gąbka to jest dla mnie jedna z największych zagadek.
Z całej tej przygody wyniosłem dwie rzeczy:
1. Kolor nie ma znaczenia, bo wszystko rozbija się o klasizm (przy czym w USA jest on związany, z oczywistych względów, z odcieniem skóry)
2. Ten system nie powinien działać, a działa do dziś. I to nie tylko w gastro.
@__NobodyToo
Ja właśnie po wyjeździe do USA i osobistej styczności z tamtejszą kulturą (nie tylko pracy) całkowicie wyrosłem z "wolnościowych" poglądów i zacząłem doceniać prawo pracy oraz składki na NFZ.
Podsumujmy, mamy 9.01, a:
-Dwóch byłych posłów bawiło się w chowanego w pałacu prezydenckim
-Żydzi wyłonili się z tuneli pod Nowym Jorkiem
-Mezczyzni dowiedzieli się ze zdjęcia wibratora o istnieniu łechtaczki
-Łukasz Warzecha nie wie, jak wygląda książka
To będzie dobry rok.
W mojej podstawówce w latach 90. nie było ani jednego ucznia niepełnosprawnego ruchowo.
Więcej – w miejscu publicznym wózek był widokiem równie powszechnym co śnieg na Saharze.
A teraz jakieś windy pomontowali, podjazdy porobili, no ludzie kochani, co się dzieje z tym światem!
@_grabowskipawel
Kiedyś słuchaj, jeszcze w latach 80 w mojej podstawówce nie było ani jednego aspergerowca. A jak był może niezdiagnozowany, to jednak potrafił się dostosować i społecznie nie było z nim żadnych dram. Jak to było możliwe?
Dziękuję za uwagę.
I pamiętajcie – skoro wszyscy geniusze z Doliny Krzemowej przepalający gruby hajs na opracowanie życiowych ułatwień zawsze w końcu wpadają na pomysł zbiorkomu, oznacza to, że jest to wspaniała idea.
@prestiz_pogarda
Chłop w poniedziałek o 14 wysmażył Silmarilion o upadku cywilizacji, bo ktoś ubrał się inaczej niż on.
Chciałbym mieć tyle wolnego czasu.
@lbanka666
Nie no, zacznijmy od jakichś prostych rzeczy, typu sznurek na pranie albo woda na herbatę gotowana w czajniku, a nie w mikrofalówce. Drobne kroczki, inaczej ten ich kraj się zawali.
Co jakiś czas przypominam sobie, jak znakomitym filmem było Edge of Tommorow, więc i wam przypomnę: Edge of Tommorow to dzieło wybitne w swoim gatunku, pomysł świetny, Cruise ma całkiem inną rolę niż zwykle (bardzo ładnie poprowadzona przemiana z buca w herosa), a Blunt... Dżizas
@kasiababis
Ludzie ogólnie mają problem ze zrozumieniem, że jeśli ktoś jest główną postacią w dziele kultury, nie oznacza to z automatu, że należy się z nią utożsamiać i jej kibicować.
Czego dobrym dowodem poza Housem są ludzie namiętnie cytujący Jokera i Waltera White'a.
Zacznijmy od tego, że jako 20-latek (17 lat minęło) pojechałem na work&travel, gdy AMERYKA była uważana za krainę mlekiem i miodem płynącą, ale tuż po wylądowaniu w stolicy okazało się, że pracodawca (firma przeprowadzkowa) wychujał polskiego pośrednika i pracy nie będzie.
Od ostatniego wątku o koszmarach tłumaczy trochę minęło, a dziś jestem w bardzo dobrym humorze, więc tym razem zajmiemy się zjawiskiem tyleż wkurzającym, co zabawnym.
Dzisiejszym koszmarem tłumaczy będzie SYSTEM MIAR I WAG.
Na początek: krótki rys historyczny.
@vtechenko
Tłumaczenie pornosków to jeden z najmilszych epizodów w moim życiu, tekstu łącznie z 1500 znaków, a hajs płacony od czasu trwania produkcji (średnio 45 minut).
Mały wstęp: Pamiętacie Killdozera? Minęło już 20 lat, odkąd pewien Amerykanin skłócony z władzami lokalnymi postanowił rozkurwić pół miasta opancerzonym buldożerem. Jako, że było to wydarzenie bezprecedensowe i fascynujące, zostało dobrze zbadane, podobnie jak motywacje sprawcy.
Dlaczego? Bo nie, no sorry imigrancie z cebulandii, mamy w piździe europejskie standardy i se radź. Zaradny byłem, po 3 nocach w motelu śmierdzącym grzybem ogarnąłem z ziomkiem w ogłoszeniach lokum (piwnica w czarnym getcie, do tego jeszcze dojdziemy) i ogłoszenia o pracę.
Wróćmy do clou teorii martwego internetu i jej obecnej podstawowej filozofii. A głosi ona, iż żywy użytkownik w sieci to rzadki rodzynek sterowany algorytmami napędzanymi przez boty rozmawiające z botami.
I ja w to wierzę.
@leniwalewaczka
Yup, wtedy dokonano „filozoficznego” podziału istniejącego do dziś – założenie było takie, że mężczyźni są utylitarni (i racjonalni), więc zawsze ubierają się „do pracy”, a kobiety są emocjonalne i mniej poważne, zatem mogą sobie pozwolić na pastele.
(cytat z BBC)
Usłyszałem: ”You’re fired” i tyle było mojej przygody z amerykańskim snem. Razem ze mną wyleciał portorykański kelner (wiem, że tego nie czytasz, Rico, ale chłopie, byłeś kurwa zwycięzcą). Zostało mi 20$ w kieszeni i wysępione fajki od kucharza.
Jeśli wejdziecie w dowolny popularny wpis, zwłaszcza w amerykańskiej części Twiksa, zanim przebijecie się przez komentarze botów, bobry w opisie i recykling memów, zdążycie się zestarzeć. A boty będą prowadzić konwersację same ze sobą (jak te dwa poniżej, które utknęły w pętli).
I było, ale zaskakująco pozytywnie. Mieszkańcy szybko załapali, że jadę na tym samym wózku co oni i jestem swój, mimo że dzieliło nas jakieś 300 CMYKów. Podarowali mi nawet stary materac i kołdrę (fun-fact: poduszkę do końca wyjazdu miałem z worka z brudnymi skarpetami).
Zostawały knajpy, zawierające umowy na ryja – żadnych papierów, podpisów, przychodzisz, coś porobisz, a my może coś ci damy, bo w sumie wypada, ale nie licz, że z własnej woli, może jak się upomnisz. I do dziś tak to mniej więcej wygląda.
Zasypywany mandatami za zanieczyszczanie środowiska i stale szarpiący się z urzędnikami Heemeyer zrobił to, co każdy kochający osobistą wolność Amerykanin i kasę, którą mógłby przeznaczyć choćby na szambo, wydał na opancerzenie buldożera, by zrównać swoje miasto z ziemią.
Gdyby nie społeczność tworząca się wokół wspólnej niedoli, dostałbym pierdolca. Ale zasuwałem, bo byłem młody, głupi i karmiony mitami o ciężkiej pracy, per aspera ad astra, od pucybuta do milionera i takie tam. Napiwki żywiły mnie w Subwayu, a oficjalna wypłata = 25$/tydzień.
Pod koniec pobytu miałem tyle współdzielonego zioła upchanego po szufladach, że przed wylotem do Polski popakowałem je w plastikowe pojemniki po sosach i zostawiłem sąsiadom na wycieraczkach, w ramach podziękowań, jak dobra wróżka.
W wielkim skrócie – konstruktor Killdozera, Marvin Heemeyer, pożarł się z urzędnikami o podłączenie swojej posesji do miejskiej kanalizacji. Kupił sobie sporą działkę za niską cenę, ale problem polegał na tym, że zamiast szamba poprzedni właściciele wkopali w ziemię… betoniarkę.
These new AI shoes can make you walk 250% faster.
Moonwalkers use AI to learn your step gait/speed and adapt to you.
The shoe has two modes: lock, and shift, and will only work when you move.
Problem polegał na tym, że wyrobienie Social Security trwało 6 tygodni (i tak szybko), więc przez ten czas byłem traktowany przez pracodawców jak illegal alien, mimo wizy pracowniczej wystawionej w konsulacie. Czyli odpadało wszystko, co wymagało SSN – 95% ogłoszeń.
A teraz popatrzcie sobie na Afrykę. No spora, ale gdzie jej tam do Rosji od Briańska po Ugolne Kopy.
Otóż nie.
W rzeczywistości szerokość Afryki to około 7,5 tys. kilometrów, a Rosji – mniej więcej 9 tys. Raptem 1,5 tysiąca kilometrów różnicy.
Do dziś tak to wygląda, zarówno ci, którzy korzystają z usług, jak i je świadczący uważają, że tak powinno być, bo tak było od zawsze. Zero praw, zapierdalaj nawet nie za miskę ryżu, ale za darmo i licz, że coś ci skapnie. Nie skapnie, choćbyś sam obsłużył 100 osób (obsłużyłem)
Miałem tyle szczęścia, że urodziłem się białasem, więc gdy ćmiłem faja na krawężniku pod knajpą, krążące po dzielni bagiety podjechały do mnie i spytały, czy nie potrzebuję pomocy, bo przecież biały typ w czarnej dzielnicy musowo został napadnięty albo się zgubił.
Od razu zaznaczę - poznałem w tej knajpie wspaniałych ludzi. Afroamerykanów, Portorykańczyków, Meksykanów, trafił się nawet Egipcjanin. Na serwisie nie było żadnych białych, poza mną i ziomeczkiem, który jechał ze mną, ale nasz odcień nie miał znaczenia.
Jedynym pocieszeniem było zielsko palone przez wszystkich – w chłodni, na przerwie, przy wynoszeniu śmieci, przy montowaniu kegów. Cała załoga jechała dosłownie na browarze odlewanym z kraników i trawie.
Tak, to apokaliptyczna wizja, jak w każdej porządnej teorii spiskowej. I może brzmię teraz jak foliarz, rysując czarne scenariusze końca czasów i dopatrując się wszechwładzy korporacji oraz agentów wpływu jak w jakimś Cyberpunku.
Ale nie przekonacie mnie, że jest inaczej.
Co nam to mówi o technologicznych bonzo, wydających miliardy dolarów na wynalezienie rzeczy, które już dawno zostały wynalezione? I wpadających na ten sam pomysł co tydzień?
Ostatecznie typ rozwalił między innymi miejską bibliotekę i strzelał do magazynu propanu oraz stacji energetycznej – gdyby miał lepszego cela, spowodowałby znacznie większe straty w ludziach. A tak zginął sam, na koniec całej akcji strzelając samobója.
No i oczywiście nie zapominajmy o jednym z najgenialniejszych pomysłów najgenialniejszego geniusza: metro. Tylko mniej sensowne, mniej pojemne i droższe.
@mietczynski
Że wszystkich głupich trendów z zachodu fleszmoby są tym najgłupszym.
Na szczęście w Polsce się nie przyjął, bo za mało się uśmiechamy, a za tańczenie w miejscach publicznych można dostać wypierdol.
Właśnie – sąsiedzi. Czarne getto przy czarnym uniwerku. Kiedy przejeżdżający rankiem śmieciarz zatrzymał się obok mnie, palącego szluga przed wyjściem do pracy i powiedział, że jestem pierwszym białasem, jakiego widział na ośce od miesiąca, wiedziałem, że może być ciekawie.
Znalazłem ogłoszenie blisko mety w piwnicy, przy metrze Brookland-CUA, więc spoko. Rozmowa z menago wyglądała mniej więcej tak: "Znasz angielski? Umiesz czytać? Jesteś przyjęty". Ani słowa o pensji, jakichkolwiek benefitach, ale w mojej sytuacji wolałem nie wybrzydzać.
Byliśmy Irlandczykami lub Włochami XXI wieku (obrazek poglądowy poniżej), kolor lica nie miał znaczenia, ważne było to, że w hierarchii amerykańskich wartości byliśmy sługusami z kraju, którego nie da się wskazać na mapie. I płacono nam jak sługusom. Czyli wcale.
Pardon, coś tam dostawaliśmy. Z napiwków. 90% pensji pochodziło z "co łaska", i tę łaskę wszyscy dzielili równo między siebie. Zaczynałem od zmywaka i kelnerzy odpalali mi część swojego dochodu. Po miesiącu awansowałem na busboya, otrzymywałem tego dolara lub dwa więcej z puli.
Przyjrzyjmy się choćby otwierającemu akapitowi. Teoretycznie jest tu trochę prawdy, ale w jaki sposób odczytalibyście postawę i motywacje Heemeyera, gdybyście nie znali całej historii a tylko ten poniższy tekst?
Obsługa tworzyła swoistą komunę, gdzie wszyscy dzielili się zapłatą za znój i trud. Po dwóch miesiącach i sporych rotacjach personelu dochrapałem się kelnerowania, ogarniałem urodziny, imprezy studenckie i choć mieszkanie w piwnicy pochłaniało 80% urobku, odpalałem tipy reszcie.
Ale jako że prawa pracownicze w USA nie obowiązują nawet na normalnych stanowiskach, a co dopiero mówić o niewolnikach w gastro, zawieszenie między bytem i niebytem nie mogło trwać długo. Szefem był oczywiście tłusty (dosłownie i w przenośni) biały kot.
No dobra, ale jakie to ma znaczenie? Czy wpływa to jakoś na wasze codzienne życie? Na moje na pewno, bo strasznie mnie to wkurwia. Ale wróćmy na chwilę do Rosji. I zastanówmy się, czy mapa może kształtować poglądy.
Do polskiego psiembiorcy brakowało mu jedynie znajomości polskiego w stopniu komunikatywnym, poza tym, dzięki amerykańskim standardom, mógł wypierdolić każdego na zbity ryj z dnia na dzień, bo przecież nikt nie ma umowy, więc rotacja personelu czasem trwała tydzień.
Internet jest na skraju śmierci. Ale nie swej własnej, tylko śmierci autentycznych osobowości, niewygenerowanych gdzieś pod Murmańskiem czy Szenzen. Idea nieskończonej biblioteki wiedzy i wolnego rynku idei zdycha na naszych oczach, podporządkowana skryptom reklamowym.
W odwrotną stronę działa to dla Australii – jest absurdalnie wielka, a przez zniekształcenie północnej półkuli tego nie widać.
Za to kraje europejskie są mniejsze (tak o 1/4) niż podpowiada wam mózg.
Ja wyleciałem za to, że śmiałem coś zjeść na kuchni po 8h zmiany, znajomy kucharz przygotował mi zajebistego burgera. Ale jadłem, gdy zjawił się boss (raz na miesiąc), co oznaczało, że nie poświęcałem każdej minuty jego biznesowi.
Pan Merkator (a właściwie Gerhard Kremer) wymyślił całkiem spoko sposób na rysowanie map – odwzorowanie równokątne. Sprawdzało się podczas podróży (zwłaszcza morskich) i ogólnie miało sens, bo i tak nie da się wiernie przedstawić powierzchni (lub wycinka) kuli na kartce.