Rap is not music and I'd die on this hill

Żółte światło na sygnalizatorze oznacza ZAKAZ WJAZDU ZA SYGNALIZATOR (z małym wyjątkiem - że zapala się, gdy jesteś tak blisko, iż Twoje gwałtowne hamowanie mogłoby spowodować zagrożenie)

Moi drodzy. Wczoraj późnym wieczorem dotarła do mnie wiadomość o tragicznej śmierci Technika Kowala. Nie zamierzałem się do tego odnosić, ale w przestrzeni internetowej powstało tyle syfu, kłamstw i domysłów, że jestem do tego zmuszony. Na początek - rodzinie, przyjaciołom oraz widzom i fanom Technika Kowala przesyłam wyrazy współczucia. Moja "historia" z Technikiem Kowalem zaczęła się od odpowiedzi na film, w którym Kowal skrytykował moje podejście do Sony. Film powstał z jego inicjatywy, a ja na niego odpowiedziałem 3 czerwca 2024 roku. To była nasza pierwsza interakcja - i jedyna w przestrzeni "filmowej". W przeciwieństwie do innych "odpowiedzi" - ta była w przyjaznej atmosferze, doszło po prostu do zderzenia dwóch różnych poglądów na temat firmy, a całość skończyła się w przyjaznym tonie i tym, że Technik Kowal najpierw w komentarzu podziękował za odpowiedź (i potem dodał, że szkoda że nie "zareagowałem do końca"), a potem na swój kanał wrzucił inny film, gdzie znów dziękował za reakcję i odpowiedź, oraz zapowiedział rundę drugą w której "zada mi takie ciosy, że się już nie podniosę", na co ja w komentarzu odpowiedziałem, że "nie mogę się tego doczekać i do następnego"! Piszę to z pamięci, gdyż jak zapewne wiecie (lub nie) jego konto zostało zbanowane więc zarówno jego komentarze jak i filmy i moje komentarze pod nimi również zniknęły. Moją kolejną i jedyną już interakcją z Kowalem było to, gdy po bodaj miesiącu przerwy nagrał film, w którym tłumaczył czym ta przerwa była spowodowana, zmęczył się tym, ulegał presji widzów, na co ja mu napisałem w wielkim skrócie, żeby tej presji nie ulegał, że lepiej jest robić jeden film na miesiąc i się z tego cieszyć, niż 30 "bo trzeba", a co do widzów - to gdybym ja swoich słuchał, to bym nadal gnił z 1500 subami, robiąc jeden film na tydzień "bo widzowie lubią", a wszystko nowe było złe i nie miało sensu. Nie posłuchałem ich i wyszło mi to na zdrowie. I zdrowie jest najważniejsze, dobre samopoczucie jest najważniejsze, nic na siłę. Z tego co pamiętam Technik Kowal przeczytał to na swoim streamie nie szczędząc miłych słów w moim kierunku, po czym zaczął grać w Hunt: Showdown. Sam nie potrafię tych rzeczy odkopać, ale wiem, że wśród Was są tacy którzy pewnie potrafią, więc do tego zapraszam. Co się działo z Kowalem od tamtej pory - niestety nie wiedziałem, gdyż nie śledzę każdej osoby z którą miałem interakcję. Teraz jednak jest masa sępów próbujących wykorzystać to co się stało by wbić mi szpilę, że pośrednio jestem według nich odpowiedzialny za to co się stało. Szczególnie tutaj muszę zwrócić uwagę na hieny z wykopu, które wypisują jakieś absurdalne rzeczy próbując połączyć mnie z tą sytuacją, jednocześnie zapominając co można przeczytać na tym samym portalu - autorstwa praktycznie tych samych osób pod adresem Technika Kowala na jego wykopowym hasztagu. O ile jeszcze są i nie zostały usunięte. Jest takie powiedzenie o źdźble w czyimś oku... Dowodem dla tych osób jest to, że po tej wiadomości ukryty (jako Prywatny) został film z Technikiem Kowalem, który został tutaj wcześniej wspomniany. Zostało to zrobione, by nawet przy wyłączonej monetyzacji - nie robić "klików". Zgaduję, że gdy ta wiadomość przejdzie do szerszego grona - wiele osób może szukać Technika w internecie i trafiać miedzy innymi na ten film. Mamy tutaj teraz pewien dualizm. Mógłbym zostawić ten materiał i (tak jak teraz) mieć wyłączoną monetyzację. Ale YouTube i tak wtedy wyświetla reklamy - więc byłyby zarzuty zarabianiu na tej sytuacji. Poza tym oczywiście liczą się "kliki". Gdy film ukryłem - jest to dowodem na to, że "coś jest na rzeczy". Zdecydujcie się. Film jest prywatny - bo w razie, gdyby ktoś się za bardzo rozpędził z insynuacjami i zarzutami to gdybym jednak potrzebował tego filmu - to mam go w oryginalnej, niezmienionej formie, z dokładną datą wrzucenia i pod tym samym adresem. Dlaczego zaś piszę to co tutaj piszę? Gdyż nie mam zamiaru się więcej do tego odnosić. Jak ktoś będzie mnie pytał o zdanie, o to co o tym myślę, czy jak się do tego odnoszę - będę przesyłał link do tego właśnie wpisu. Nie mam zamiaru "tworzyć contentu" na tej sytuacji. Ten post zostanie wrzucony na wszystkie liczące się media społecznościowe, lub ewentualnie jeśli będzie tego potrzebowała sytuacja - przeczytam go słowo w slowo na serwisie streamingowym jeśli sytuacja będzie tego wymagała - i do niego nie wrócę nigdy więcej, a każda kolejna wzmianka będzie kończyła się odnośnikiem do tego właśnie posta. Dziękuję wszystkim, którzy zachowali w tej sytuacji zdrowy rozsądek. A każda inna osoba, która okazała się sępem w tej sytuacji - wykorzystując ją - otrzymuje z mojej strony pełną pogardy ignorancję, bo na nic więcej nie zasługuje.