Pojechał Jarek pod Częstochowę,
Tam kupił buty siedmiomilowe.
Co stąpnie nogą - siedem mil trzaśnie,
Bo Jarek takie buty miał właśnie.
Szedł pełen dumy, szedł pełen buty,
W siedmiomilowe buty obuty.
W piętnaście minut był już w Warszawie:
„Tutaj - mlaskał - dłużej zabawię!